Nando Moriconi, bohater, który pojawił się po raz pierwszy w filmie Un giorno in pretura to młody mieszkaniec rzymskiej dzielnicy Zatybrze, bezkrytyczny wielbiciel Ameryki, który nie może odżałować, że nie urodził się w Kansas City. Nando faszeruje swój wyraźny akcent rzymski dość nieporadnymi amerykanizmami i nieustannie powtarza powiedzonka, zasłyszane w filmach amerykańskich. Usiłując zrealizować swoje obsesyjne pragnienie wyjazdu na stałe do Stanów Zjednoczonych, tak naprawdę cały czas wpada w tarapaty, które prowadzą donikąd... Jakby za mało mu było nieporozumień, spowodowanych jego manią, Nando bez przerwy przebiera się za amerykańskiego policjanta i przemierza miasto swym motocyklem. Pewna para Amerykanów jadąca samochodem sądzi, że jest to policjant, ale Nando tak długo powtarza “All right, all right”, aż powoduje wypadek. Na końcu, pod wpływem sceny z jakiegoś amerykańskiego filmu, bohater wdrapuje się na mury Koloseum i grozi, że zabije się, jeżeli nie uzyska pozwolenia na wyjazd do Ameryki. Pracownik ambasady amerykańskiej wydaje się początkowo zainteresowany jego przypadkiem, ale kiedy rozpoznaje w nim policjanta, z powodu którego uległ wypadkowi, zmienia zdanie. [Filmoteka Narodowa]